sty 28 2005

Bez tytułu


Komentarze: 0

.::Los::.

Bardzo dawno zadnej notki nie było...A no =) niestety...Mialam potworne zalamanie psychiczne i nie mialam ochoty zupelnie na nic! Teraz juz mi lepiej tydzien temu zaczely sie ferie i jest dobrze...Przez tydzien (19.01-25.01) bylam na wypoczynku na wsi z rodzinka. Odpoczelam troche od MiSiA a on ode mnie. Tesknota niebyla wielka bo to tylko tydzien ale mimo wszystko cudownie bylo go zobaczyc po tym czasie rozlaki...Duzo zastanawialam sie nad swoim marnym zyciem...Stwierdzilam, ze gdy z czegos sie bardzo ciesze to los gotuje mi os bym tylko sie nie cieszyla. Podam to na paru przykladach:
a) Jest czwartek, jestem swiecie przekonana ze moj kochany przyjdzie do mnie w piatek na caly dzien z czego bardzo sie ciesze-w piatek rano dowiaduje sie ze on nie moze.
b) Jest sroda i jestem swiecie przekonana ze niezobacze swojego MiSiA w czwartek. Jest juz poludnie w czawrtek a ja siedze sama i mysle ze nadal tak bedzie lecz przychodzi sms"przyjde kochanie".
c) Sylwester+prosba="czy seba moze przyjsc do nas na sylwestra i nocowac?" Bylismy przekonani ze to niewypali a jednak sprobowalismy no i udalo sie :) zaczelismy cieszyc sie jak dzieci,bylismy szczesliwi ale...30 minut pozniej telefon-mama-"pogadamy w domu o sylwestrze. lepiej zeby sebastian niespal u nas"No zdazylismy sie nacieszyc i juz komplikacje :/ ale uzylismy odpowiednich argumentow i udalo sie...
Hmmm....moze nadal niewierzycie ale ja wiem ze niemoge sie z czegos bardzo cieszyc bo los zgotuje mi przeszkody bym pograzyla ie w smutku =*Kochnie kocham cie mocno!Pozdrowienia i buziaczki dla wszystkich, ktorzy tu wstapia!!! =*

doxi : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz